Ryzyko włamania, kradzieży i uszkodzenia naszego mienia jest statystycznie coraz wyższe, szczególnie w dużych miastach. Mamy też więcej rzeczy, które mogą ulec zniszczeniu. Oto 5 powodów, dla których warto zainwestować w monitoring wizyjny domu:
- nie można przecenić bezpieczeństwa naszych bliskich i nas samych – ludzkie zdrowie i życie jest warte każdych pieniędzy;
- to się opłaca: kradzieże zdarzają się coraz częściej, my mamy w domach coraz więcej drogich przedmiotów (chodzi przede wszystkim o elektronikę), więc ewentualna strata znacznie przewyższa koszty instalacji monitoringu;
- znacznie ułatwia on organizowanie wyjazdów i zarządzanie nieobecnością w domu;
- ułatwia to kwestie praktyczne, takie jak opieka nad dziećmi, domowymi zwierzętami i osobami starszymi i chorymi;
- zyskamy spokój umysłu – dzięki monitoringowi dostajemy jasną i szybką odpowiedź na pytania kto, co, gdzie i kiedy.
Zaznaczmy, że chociaż dużo wspomnianych kwestii sprowadza się do ekonomii – zainstalowanie monitoringu wizyjnego w domu po prostu się opłaca – to spokoju ducha, jaki oferuje, nie da się wymienić na żadną walutę. Warto więc go rozważyć.
Dom jednorodzinny a szczególne zalety monitoringu wizyjnego
Przede wszystkim monitoring wizyjny powinien znaleźć się w domach jednorodzinnych. Chodzi o kwestie sentymentu. Czasami w ramach wyskokowej podróży osobom mijającym nasz dom nieszczęśliwie zdarzy się włączyć cudzy przydomowy ogródek do swej trasy. Jedną kwestią są szkody majątkowe, jednak każdy, kto uprawia ogród wie, że włożony w niego czas i starania są nie do odżałowania i naprawienia – lepiej więc otoczyć ogród szczególną opieką, także pod względem zabezpieczeniem przed intruzami. Może wreszcie monitoring zwolnić nas od ciężaru zastanawiania się i krępujących podejrzeń względem sąsiadów, a może nawet własnych członków rodziny, bowiem szczególnie jeżeli mieszkamy na obrzeżach miasta, może obudzić się i zastać część otoczenia lub infrastruktury budynku zdemolowaną. Pojawia się problem – kto jest winny? Dzięki monitoringowi wizyjnemu można to sprawdzić, a często okaże się, że nie sąsiad ani współlokator, ale… lis lub dzik z okolicznego lasu.